Od czego zaczęłam remont pokoju? Może to zabrzmi niewiarygodnie, ale wszystko zaczęło się dość spontanicznie. Po prostu wstałam rano z łóżka, poszłam do kuchni, zrobiłam kawę, po czym usiadłam na kanapie w salonie. Jeszcze dość mocno zaspana obrzuciłam salon wzrokiem i pomyślałam jedno: jaki ten pokój nudny. To była właśnie ta chwila, w której postanowiłam mój salon przewrócić do góry dnem, zburzyć, wypalić i postawić od nowa.
W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że już od dawna moje myśli krążyły wokół remontu. Jednak wszystko kończyło się na gdybaniu i przeglądaniu katalogów z inspiracjami. Od dawna podoba mi się salon w stylu skandynawskim. Praktycznie już wszystko miałam zaplanowane – od lampy, po sofę. W końcu bańka pękła, klamka zapadła, czas wyruszyć do sklepu!
Remont salonu w stylu skandynawskim
Mieszkanie kilka lat temu dostałam w spadku po dziadkach. Babcia i dziadek byli wspaniałymi ludźmi, jednak do urządzania mieszkań nie mieli wielkiego talentu. Były też inne czasy, inne finanse. W związku z tym remont pokoju obejmował dosłownie wszystko – od zmiany koloru ścian zaczynając. Postanowiłam ściany pomalować białą, klasyczną farbą i zastosować w jednym miejscu mocny detal. W miejscu gdzie znajduje się kanapa i stolik kawowy ściana będzie wyłożona pięknymi płytkami z betonu architektonicznego, które zamówię tutaj: https://artisvisio.pl/plytki-betonowe-la-rambla/ . Biel i szarość ścian będą stanowić doskonałą bazą dla całego pokoju. Pomyślałam też, że w przypadku, gdy po paru latach znudzi mi się styl skandynawski, łatwiej będzie mi przearanżować salon.
Każdy kto ma choćby niewielkie pojęcie o stylu skandynawskim wie, że bardzo dużą rolę odgrywają tam kolory. Główna zasada brzmi – jak najjaśniej. Z tego też powodu we wnętrzach inspirowanych Skandynawią zobaczycie przede wszystkim biel, szarości, błękity, ewentualnie ciemniejsze akcenty, dla podkreślenia linii. Łączy się to z małą ilością słońca na tej szerokości geograficznej oraz zjawiskiem nocy polarnych. Jasne wnętrza, pełne pogodnej energii z pewnością pozytywnie nastawiają mieszkańców.
Meble do salonu skandynawskiego – jak je wybrałam?
Meble, na które się zdecydowałam, to kwintesencja naturalności. Szary len, jasne odcienie drewna, prosty, ale przyjemny dla oka design. Całość uzupełniłam ocieplającymi dodatkami: kwiaty w doniczkach z betonu architektonicznego, miękkie poduchy, włochaty dywan i plecione koce. Jako, że lubię bawić się różnymi stylami, to postanowiłam wykorzystać stary, drewniany stolik do kawy, kwietnik i taborecik. Wyszlifowałam drewno i pomalowałam je białą farbą. Nowe życie otrzymał tez kultowy fotel projektu Hanny Lis, który zdobyli dziadkowie. Jasnobłękitna tapicerka z trwałej tkaniny odmieniła mebel nie do poznania.
Z całym remontem udało mi się uwinąć w tydzień. To był bardzo intensywny czas, ale było warto! Nareszcie mogę odpocząć w salonie z moich marzeń!